Henryka Szmurłówna (z albumu Pana Mariana J. z
Poznania)
Do "nowego" cmentarza (dziś Cmentarz
Komunalny) odnosi się zachowana karta z mojego albumu,
przypominająca o potrójnym pogrzebie.
Pamiętam, że był to pierwszy pogrzeb w
mieście uwolnionym od niemieckiego okupanta, jeszcze przed datą
podawaną oficjalnie jako wyzwolenie Siedlec.
Mało kto mógł powstrzymać się od łez, gdy
w kościele zabrzmiał Marsz Żałobny Chopina.
W czasie
mszy pogrzebowej grał na organach Zbigniew Gługiewicz, późniejszy
profesor Akademii Handlowej w Poznaniu.
Kondukt z kościoła św. Stanisława zmierzał
na cmentarz (chłopski wóz zamiast karawanu, trumny z nieheblowanych
desek). Matka i jej dwie córki z rodziny Szmurłów zginęły 25
lipca 1944 w czasie pierwszego ataku samolotów radzieckich,
skierowanego na Nowe Siedlce, gdzie stacjonowała jednostka wojskowa
i znajdowało się polowe lotnisko niemieckie. Jedna z bomb trafiła w
dom przy ul Prusa (niedaleko Nauczycielskiej). W nim tymczasowo
schroniła się rodzina Szmurłów, uciekająca, jak wielu innych, z
miasta. Henryka Szmurłówna (20 lat) działała w konspiracyjnym
harcerstwie i współpracowała ze świetlicą RGO dla dzieci. Jej
brat Zenon Szmurło zginął pół roku wcześniej, rozstrzelany w
publicznej egzekucji, o czym przypomina tablica pamiątkowa przy ul.
Piłsudskiego.
Na mogile zasadziliśmy trzy splatające się
wierzby. Dziś po mogile nie ma śladu.
Wśród
zgromadzonych nad mogiłą jest bratanica Erazma Chejło,
rewolucjonisty, straconego na Cytadeli.
Opis:
Marian J.
|